Co daje ponad 20 lat doświadczenia na scenie?

– Wywiad z gitarzystą zespołu Tupolev – Markiem Macierakowskim

– Autor: Piotr Sierzputowski

Odkąd pamiętam, Marek zawsze był zaangażowany w pracę z różnymi zespołami muzycznymi w Ostrołęce. W pewnym sensie i pewnym stopniu był dla mnie inspiracją, ponieważ jak go poznałem w wieku około 14 lat, to jeszcze nie umiałem dobrze grać na gitarze, ani nie miałem żadnego doświadczenia scenicznego / studyjnego.

Kilka lat później role się odwróciły, ponieważ miałem przyjemność uczyć Marka gry na gitarze oraz kompozycji i aranżacji utworów. Oprócz tego, że bardzo szybko się uczył, opowiadał też bardzo dużo fajnych i inspirujących historii. Dlatego też poprosiłem go o wywiad – ponieważ wiedziałem, że ze względu na swoje długoletnie doświadczenie na pewno ma coś ciekawego do powiedzenia… i nie pomyliłem się. W poniższym wywiadzie znajdziecie dużo fajnych informacji na temat grania koncertów, pracy w zespole, pokonywania trudności, błędów, których należy unikać… Rozsiądźcie się więc wygodnie i zapraszam do lektury. Naprawdę warto!

***

Cześć Marek! Dzięki za wywiad. Jestem pewien, że i ja i moi uczniowie będą mogli z niego wyciągnąć jakąś ciekawą naukę 🙂 Na początek powiedz coś o sobie.

Nazywam się Marek Macierakowski i od 21 lat uczestniczę w zespołach, przed-sięwzięciach, nagraniach, jam sessions itp. Obecnie gram na gitarze w zespole TUPOLEV. W przeszłości grałem na gitarze basowej w zespołach Confusion, The Nut, Dehatifnat, Kefir, Retama, 7 Inches A Piece, MadBee, Alien Removed, Biuro Rzeczy Znalezionych. Z MadBee graliśmy przed takimi zespołami jak IRA, DŻEM, czy CREE, z Alien Removed koncertowaliśmy chociażby przed Luxtorpedą. Z ze-społem Kefir grywalismy również z CREE, Kasą Chorych czy Kobranocką. Zdarzyło mi się też kilkukrotnie wystąpić gościnnie, jako basista z Wojtkiem Dudkowskim pod szyldem Droga Na Ostrołękę. W większości moich byłych zespołów byłem zazwyczaj częścią sekcji rytmicznej, więc udało mi się przeforsować tylko kilka kawałków w Kefirze, MadBee czy Alien Removed, gdzie również pisałem część tekstów. Obecnie w TUPOLEVIE współtworzę większość repertuaru.

Gra w zespole i praca muzyka jest na pewno przyjemna, ale też nie należy do najłatwiejszych… Przede wszystkim trzeba się nauczyć grać, stworzyć muzykę, nagrać ją, zmobilizować członków zespołu do pracy (jak już ich znajdziesz), poradzić sobie z własnym lenistwem… Jaka są Twoje najlepsze cechy charakteru, które pozwoliły Ci przez to wszystko przejść?

To chyba upór wyrastający z miłości do muzyki. Jeśli się lubi, to co się w danej chwili robi, w tym wypadku gra rock and rolla, to człowiek jest w stanie wiele ścierpieć. Humory kolegów z kapeli, brak sprzętu czy finansów na nagrania, brak miejsca do grania prób, brak propozycji koncertowych. To też umiejętność oceny pewnych okoliczności, a co za tym idzie: powiedzenie sobie czasem „pass” i próba rozpoczęcia czegoś od nowa.

Co, Twoim zdaniem, powstrzymuje muzyków (młodych i starych) przed tym, żeby założyć zespół i zacząć grać koncerty / nagrywać płyty. Pytam oczywiście o czynniki wewnętrzne, czyli to jak Ci muzycy sami sobie przeszkadzają w tym, żeby osiągnąć to, czego chcą?

Może obawa przed krytyką? Może nie są do końca pewni, czy to jest to, w co chcieliby w tym momencie swojego życia zainwestować czas czy pieniądze? Może brak szybkich, wymiernych korzyści z grania zniechęca ich? Przecież miało być jak w amerykańskim filmie, zakładamy kapelę, po pierwszym koncercie podejdzie do nas szycha z wielkiej wytwórni a potem to już z górki…

Jakbyś mógł cofnąć się w czasie i spotkałbyś młodszą wersję siebie, co byś mu (sobie) powiedział (w temacie muzyki i grania)?

Że po pierwszym koncercie nie podejdzie do was szycha z wielkiej wytwórni i nie będzie z górki…

Jak umiesz grać i tworzyć, to możesz robić mnóstwo fajnych rzeczy. Jakie są Twoje najlepsze wspomnienia / osiągnięcia związane z graniem w zespole i poza nim (np. na zwykłych spotkaniach ze znajomymi)?

O tych najlepszych wspomnieniach to jednak wolę opowiadać na spotkaniach ze znajomymi (bardzo bliskimi). A tak na poważnie to granie w kapeli to wyjazdy, poznawanie nowych zakręconych ludzi, wywiady takie jak ten…

Mówi się, że człowiek uczy się na błędach… i moim zdaniem dobrze się mówi 🙂 Założę się, że ucząc się tego co teraz umiesz, nieraz zdarzało Ci się coś sp!@#^. Czy jest jakaś historia, którą mógłbyś się z nami podzielić? Czego się dzięki temu nauczyłeś?

Będąc młodym często niepotrzebnie zaprzątałem sobie głowę bzdurami, które słyszałem wokół, że basista nie powinien grać kostką, albo, że gitarzysta grający tylko w pentatonice to nie gitarzysta, że jak wzmacniacz to tylko lampowy, że broń Boże żadnych multiefektów cyfrowych, a prawdziwa gitara zaczyna się powyżej 5000zł…

Powrót do przyszłości 2 – Co powiedziałbyś młodszej wersji siebie po popełnieniu błędu, o którym właśnie opowiedziałeś?

Graj na swoim basie jak chcesz i czym chcesz – nawet stopami, Jimi Hendrix ope-rował głównie w pentatonice bluesowej, jak Ci pasuje tranzystor i cyfra to se na nich graj i nikomu nic do tego, jak pojedziesz kilka razy do studia i zagrasz kilka-dziesiąt koncertów to zaczniesz mieć pojęcie czego potrzebujesz do brzmienia. Rok temu kupiłem nowego Squiera za 800zł. Najlepiej wydane 800zł ever.

Jak się publikuje swoją muzykę, albo gra koncerty… albo gra w ogóle – często można się spotkać ze złośliwymi i głupimi uwagami ze strony innych ludzi. Gdybyśmy się tym przejmowali, raczej nikt z nas już by nie grał. Jaki jest Twój pogląd na to zjawisko i jak sobie z nim radzisz?

Kiedyś bardzo się tym przejmowałem. Jakakolwiek krytyka w komentarzach w internecie dołowała mnie potężnie i nawet zniechęcała do dalszej pracy, nie rozumiałem, że mój zespół to nie zupa pomidorowa i nie każdemu musi smako-wać. Nauczyłem się jednak z biegiem lat, że komentarz kogoś, kto zasłania się nickiem w sieci jest nic nie wart. Dostał coś za darmo, a jednak krytykuje. Z drugiej strony, zdarzało się też wielokrotnie, że ktoś podszedł po koncercie i „zgłosił” swoje uwagi, że coś nie tak, że coś było koślawo, bas za cicho, werbel za głośno a wokalista fałszował. To co innego, zapłacił za bilet, pofatygował się na wy-stęp. Przybijam wtedy piątkę i robię notatki.

Jak dobrze trzeba grać, żeby grać w zespole? Jak dobrze musiałby grać ktoś, kogo przyjąłbyś do swojego zespołu? Co poza muzyką musiałby ten ktoś sobą reprezentować?

Jak dobrze trzeba grać? Sex Pistols w ogóle nie umieli grać! W ich wypadku chodziło o coś więcej, jakąś energię, której potrzebowały czasy w których egzystowali. Sam nie mam jakichś wygórowanych wymagań wobec muzyków, bo sam nie jestem wirtuozem. Poczucie rytmu i humoru, trochę determinacji i innego spojrzenia na świat i muzykę w zupełności wystarczy.

Jakie są Twoje muzyczne plany na przyszłość? Planujecie wydać coś nowego?

Z Tupolevem planujemy wydać jeszcze w tym roku nasz debiutancki album i na pewno zagrać kilka koncertów. Pewnie zrealizujemy jeszcze jeden lub dwa klipy do utworów z płyty. Nasze plany zweryfikuje pewnie dalszy rozwój sytuacji z pandemią koronawirusa, ale celować gdzieś trzeba, najlepiej wysoko.

***

***

Masz pytanie / sugestię do tego artykułu? Daj mi znać – chętnie podyskutuję na ten temat 😊 Wypełnij poniższy formularz, żeby skontaktować się ze mną: